niedziela, 21 lipca 2013

7.Do you trust me?

Justin's POV

"Kiedy jesteście zakochani, to jest tak, że macie swojego najlepszego, najbardziej zaufanego przyjaciela po swojej stronie i czujecie wzajemne przyciąganie do siebie. To jest najepsze z obydwu stron. Miłość to wzajemne uczucie między dwojgiem ludzi, którzy mają interes we własnym szczęsciu. Miłość nie zazdrości. Nie chodzi w niej o kłótnie. Nie chodzi w niej o sprawdzanie. Miłość to bezwzględne uczucie. Jeśli jest ona skażona przez nieufność, zazdrość, niepewność czy złośliwość, nie jest to miłość prawdziwa lecz jedynie jej blada kopia. Miłość jest całkowitym oddaniem serca drugiej osobie, bezpieczeństwem, bo wiesz, że będziecie traktowani lepiej niż kiedykowlwiek. Miłość powinna dawać uczucie dobra. Nie powinniście czuć się z nią źle. Miłość powinna sprawiać, że chcecie być lepszym człowiekem. Miłość nie powinna prowadzić cię do zrobienia sobie czegoś destrukcyjnego. Miłość nie jest wymagająca duszą, ale wznosi ją i sprawia, że lśni."

- Więc pozostaje pytanie- czy kochasz moją córkę wystarczająco, abyś zaczął z nią wspólne życie?- jego głęboki głos był szorstki i wiedziałem, że to nie była rozmowa, która wejdzie jednym uchem, a wyjdzie drugim. To było bardzo poważne pytanie, nie tylko dla niego, ale również  dla mnie.
Głównie dla mnie.
- Tak proszę pana- skinąłem głową.- Na sto procent. Kocham pańską córkę i obiecuję traktować ją-- 
- Jak rzadki diamentowy pierścionek, Justin, warty miliony- powiedział żartobliwie, ukazując lekki uśmiech w rogu ust.
- Tak panie Mitchell, oczywiście.- uśmiechnąłem się, wzdychając w duchu kiedy udało mi się porozmawiać z ojcem Shayny, z prośbą o jej rękę.


***

Shayna POV

-Hej.- szepnęłam przerywając milczenie kiedy weszłąm na balkon. Justin siedział, w dłoni trzymając piwo. Odchylał się do tyłu na krześle, odbijając nogi od szklanego stolika.
- Hej.- to wszystko co powiedział. Jego orzechowe oczy wciąż patrzyły przed siebie, miał taką minę jakby intensywnie o czymś myślał. 
Panowała cisza, gdyż żadne z nas nic nie mówiło. Co jakiś czas można było usłyszeć trzask piwa, gdy Justin przystawiał puszkę do swoich ust, i rozbrzmiewający dźwięk łykania, kiedy pił.
- O czym myślisz?- spytałam w końcu, patrząc na krajobraz wzgórz przed ponownym skierowaniem mojej uwagi na niego. Widok naprawdę może urzecz cię na krótką chwilę, odciągając niedbale od rzeczywistości.
Wreszcie spojrzał na mnie swoimi tajemniczymi oczami, powodując u mnie mityle i odpowiedział.- O niczym.- wyciągnął dłoń i chwycił mnie za rękę, lekko pociągając tak, że nie miałam wyboru i usiadłam mu na kolanach.
Zatrzymał swoje oczy na moich, nasz wzrok się nasilał, gdy tak po prostu siedzieliśmy patrzyąc się na siebie.
Gwałtownie, bez żadnego powodu masowałam dłonią jego policzek, czułam szorstką skórę po goleniu. Przejechałam ręką z policzka do jego szyi, przygryzłam wargę.
On tylko patrzył na mnie, jego oczy powiększyły się z dyskretnie ukrytym w nich pożądaniem. Nieostrożnie pochylił się, zamyknął oczy, kiedy delikatnie położył swoje doskonałe wargi na moich.
Zmieniłam pozycję tak, że widziałąm go w pełni. Nie tracąc czasu ujęłam jego twarz w obie dłonie. Szczęśliwie otworzyłam usta, czując wirujący wokół język Justina. Przechyliłam głowę, pocałunek stawał się coraz cieplejszy i cieplejszy. Mój żołądek ścisnął się pod nagłym ruchem, kiedy Justin jakoś wstał z krzesła. Byłam na nim okrakiem, chodził tak ze mną wewnątrz naszego pokoju. Ścisnął moje biodra zanim moje ciało zderzyło się z materacem, w tym momencie zdałam sobie sprawę, że łożko zostało wykończone. Umieścił nas na nim dokładnie.
Ściskając jedwabistą tkaninę, przygryzłąm wargę, patrząc jak Justin pozbywa się swojej koszulki. Moje oczy definiowały niebezpieczeństwo, kiedy cała moja niewinność tajemniczo zniknęła. Chciałam go i miałąm zamiar go mieć.
Wspiął się na mnie i z nieznanego powodu przesunęłam się w tył aż uderzyłąm głową w zagłówek.
- Drażnisz mnie, huh?- szepnął z krótkim oddechem, przyciskając moje biodra do łóżka, oblizując usta z pożądania.
Połknęłam ślinę, skinęłam, chytry uśmieszek pojawił się na mojej twarzy. Justin przeciągnął mnie do rzeczywistości, gdy jego wargi otarły się o moje. Nasze głowy ruszały się od lewej do prawej. Podciągnął moją nogę do swojego biodra, podwijając moją bluzkę i odczepiajac stanik.
Przerwał, aby na mnie popatrzeć, patrzył  w moje oczy z przekonaniem.- Jesteś piękna, wiesz o tym?
Ale zanim zdążyłam mu podziękować, moje usta zostały po raz kolejny zaatakowane, ale już sie nie odłączyły, były jak przyklejone klejem.
Udało nam się zrzucić ubrania, które mieliśmy na sobie, aż w końcu zostaliśmy z nicyzm. Zsunął dłoń z mojego torsu w dól do mojej kostki u nogi, łapiąc oddech i przypominając sobie.
- Ufasz mi?- Justin zapytał, przywracając mnie do moich myśi. Spojrzałam na niego z odrobiną strachu. Zaufanie było bardzo ważnym słowem zwłaszcza, że nasz związek podjął tak wiele dzikich prób. Czy naprawdę mu ufałam?
- Nie masz się czym martwić.- zapewnił delikatnym szeptem, kiedy cmoknął moje usta.
Wierzyłam w jego słowa i odrzucałam dziwne uczucia, kiedy zawiesiłam ręcę wokół jego szyi. Pochylając się, pocałował moje usta raz jeszcze, gdy jego ręce zaczęły przesuwać zabezpieczenie na jego długości...
Jednak wtedy, zatrzymałam go.
- Justin, czekaj.- powiedziałam, spojrzał na mnie z niepokojem.
- Co? Zraniłem cię?
- Nie.- delikatnie się uśmiechnęłam, zsuwając rękę w dół, aby zdjąć lateksową prezerwatywę.- Co ty na to, abyśmy tym razem jej nie używali?- wymamrotałam, gryząc wargę w oczekiwaniu.
Uśmiechnęłam się niemal natyczmiast, kiedy wypowiedział te słowa. Justin zaczesał moje włosy, chowając kilka kosmyków za ucho.- Oczywiście piękna.- i wszedł we mnie powoli. Moje oczy zacisnęły się wraz z uchwytem na jego ciele, w kącikach moich oczu pojawiły się łzy, które były mieszanką wszystkich emocji.

______________________________________________________________________

Tak więc mamy siódmy rozdział. No trochę się działo, nie powiem, że nie hahaha.
Wiem, że to dopiero początek i w ogóle, ale naprawdę czyta to aż tak mało osób, że komentarze piszą tylko dwie? Chcę wiedzieć co myślicie o blogu i rozdziałach, także piszcie wszystko co chcecie. Dla mnie to ważne. Dziękujemy za ponad 1000 wejść :) 
Co do następnego rozdziału, jeszcze nie wiem kiedy się pojawi, ale nie będziecie długo czekać.
Więc jeszcze raz, jeśli czytasz- komentuj. Jeśli macie jakieś pytania, jest podany mój twitter.
Dobranoc, Klaudia xx


piątek, 19 lipca 2013

6.I Won't Stop You From Leaving

Zacisnęłam moje zamknięte oczy, potrzebowałam jednej lub dwóch minut do opanowania się. Przed tym wiedziałam to, że znalazłam się otwierając drzwi do nieumeblowanej sypialni dla gości i chodzenie przez hol do pokoju było dla mnie bardziej znane. 
Otwierając drzwi, zatrzymałam się na chwilę, budując w sobie odwagę. Wkrótce otworzyłam, czułam że zatrzymuje mi się oddech, kiedy zobaczyłam Justina patrzącego w okno na Hollywood Hills. Powinnam była wiedzieć, że rzeczywiście nie zamierza opuścic domu tak, jak go prosiłam. 
Gdy drzwi się otworzyły natychmiast odwrócił się i jego oczy znalazły moje. Przygryzłam wnętrze mojego policzka, odwróciłam się lekko czerwona, gdy zobaczyłam, że miał na sobie tylko spadnie, jego klatka była goła. 
Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale deliktanie je zamknęłam, wycofując się zdenerwowana.
Podszedł bliżej mnie, jego ciepło mieszało się z moim i wiedziałam, że stał tuż przy mnie. Jego ciepły oddech drażnił się z moim nosem. 
Czułam łzy rozmywające mój obraz, kiedy Justin ujął mój policzek prawą ręką. Pieścił go kciukiem, powili spojrzałam mu w oczy. W te oczy, które zachwyciły mnie po raz pierwszy, które miałam kiedyś na sobie. 
- Nie płacz- szepnął cicho.
To wszystko co powiedział.. załamałam się natychmiast w jego ramionach, histerycznie płacząc.

Justin's POV

- Zasługujesz na lepsze, Justin...- jej perłowe zęby przygryzły dolną wargę jej czerwonych ust, ciągnąc ją do środka.- Co możesz w niej widziec? Ona jest niczym, jest wrakiem! Ona jest żałosna Justin. Jestem o wiele lepsza. Ja bardziej do ciebie pasuje. Jestem jedyną dla ciebie. Nie Shayna.- przekonywała mnieżebym myślał inaczej, zwodziła mnie swoją przebiegła techniką. Nie jestem jej pierwszym i cholernie wiedziała jak dobra jest naprawdę. 
- Shayna jest jedyną dla mnie- poprawiłem Jasmine, podszedłem krok bliżej do niej, wskazując palcem na jej klatkę- jestem zakochany. Jesteśmy w to zaangażowani.
- Przekonuj mnie jak tylko chcesz Justin- bezmyslnie wzruszyła, podrzucając niedbale rękami- oboje wiemy czego dokładnie chcesz.
Wywróciłem oczami i wysmiałem ją.- Zobacz to dlatego nienawidzę z tobą pracowac. To dlatego powiedziałem wyraźnie Scooterowi mój powód do odrzucenia współpracy z tobą. 
- Dlaczego Justin?- uniosła brwi w niewinny sposób.
- Bo nie dbasz o swoją karierę!- splunałem, podchodząc bliżej niej.- Zajmujesz się tylko podrywaniem mnie.- nadal utrzymywała sympatyczny/ mylący wyraz twarzy, działając tak, jakby nie miała pojęcia o czym mówiłem.- Caly czas gdy przynoszę swój tyłek do studia, ty znajdujesz sposób, aby zabrać mnie, więc jesteśmy wtedy w jakimś prywatnym pokoju, wtedy dorzucasz mi swoje trzy grosze na temat Shayny. 
- Justin- roześmiała się, potrząsając głową.- Musisz przestać ze swoimi przypuszczeniami! Przyjąć..Noo, co to znaczy? Możesz zrobić z siebie dupka...- przejechała swoim kciukiem i palcem wskazującym wzdłuż mojego bicepsa do mojej szyi, delikatnie pocierając. Zamknąłem oczy,zbierałem każdy centymetr siebie, aby oddalić uczucie przyjemności, które mnie ogarniało.- ... i ze mnie.- nie mogłem kontrolować się dłużej, moje usta znalzły Jasmine. Ciężki oddech wypełnił pokój, ręce wędrowały po naszych ciałach.
Shayna Mitchell była niczym, tylko nazwą w tej chwili. Wszystkie obelgi, które Jasmine powiedziała o niej przekoanły mnie.
Jasmine zasadniczo wygrała.

***

Kto by pomyślał, że będę miał romans z więcej niż jedną kobietą? Musisz przetasować karty raz na jakiś czas. Paige Conway jest zabawna, ale Jasmine Villegas jest zabawniejsza. Jasmine jest bardziej zabawna, ale Jessica Jarrel jest 'jazdą dreszczyku'.
Odciągając się od tych niebezpiecznych myśli, spojrzałem w dól, aby zobaczyć moją własą narzeczoną w moich ramionach. 
To zabijało każdy centymetr mnie, kiedy widziałem ją smutną. To mnie zabija, czuję jak moje serce się łamie na widok jej bezradności. \
Ona jest zraniona, a najgorsze jest to, że ja jestem tego przyczyną.
Dlaczego ona zostaje ze mną i cierpi? Dlaczego tego nie zakończy? Dlaczego nie spakuje się i nie odejdzie? Dlaczego ona trkatuje mnie jak króla na piedestale, całuje mnie w dupę, nawet jeśli bez zastanowienia ją uderzę?
- Shay..- szepnąłem cicho, ogarnęło mnie silne poczucie winy.- Dlaczego tu jesteś? 
- Justin- spojrzała na mnie, mrużac oczy, które wypełniały łzy.- Co?
- Nie powstrzymuję cię przed odejściem- patrzyłem na ściane przede mną, zauważając, że są nagie i zimne.. zupełnie jak ja. Jestem okrutnym człowiekiem za traktowanie tej kobiety jak kompletne gówno. Ona jest tylko dla mnie miła..- Nie musisz tu zostawać. Idź.- delikatnie zachęciłem, a w moim brzuchu panowało nieprzyjemne uczucie. 
Nieśmiało, Shayna wyciągnęła rękę głaszcząc podstawę mojej szyi.- Spójrz na mnie- rozkazała cicho. Oderwała się niepewnie. Spojrzałem jej w oczy, stopniałem natychmiast. 
- J-ja..kocham cię. Nie wiem dlaczego zostaję, i szczerze mówiąc, nigdy tego nie zrozumiem. Ale jedną rzecz wiem na pewno. Zawsze będę cię kochać... Nawet jeśli ty nie będziesz.- potrząsając głową szybko przemówiłem z przekonaniem.- Nie musisz martwić się o moją miłość do ciebie, nieoczekiwanie zatrzymuje się i znika. To niemożliwe... Zwłaszcza, że nasza miłość jest nieskończona. Mówiłem ci od początku Shayna. 
- Dlaczego mnie to boli?- błagała szeptem.
Jeszcze raz, pokręciłem głową, nie znając powodu, dlaczego robię tak straszną rzecz.


***

- Ona będzie jak twoja mała szmata Justin- Jessica usmiechnęła się, Jasmine przytaknęła.- Możesz grać z nią, kiedy nas tam nie ma.Zachowaj ją w okół.- stwierdziła.- Ona jest taka słaba, będzie fajnie zobaczyć ją cierpiącą.
- Mitchell będzię słuchać każdego mojego polecenia.- powiedziałem z usmieszkiem na twarzy.
- Teraz bierz się za swoje- Jasmine pochwaliła się zsunięciem swojej koszulki, publicznie pokazując mi i Jess jej stanik i ab-tastic brzucha. Jej pępęk był przebity różowym kryształkiem z blichtru.
- Z okazji naszego trochę zwodzącego planu dla twojej jakże cennej narzeczonej... Jak brzmi trójka?
- Nie można prosić o nic bardziej idealnego.- wychrypiałem, nie tracąc czasu, gdy zacząłem rozbieranie się.

***

- Nie wiem kochanie.- wyszeptałem, biorąc wszystko do siebie. Jej błyszczące brązowe loki. Jej ziolono- niebieskie oczy, które błyszczały pięknie. Jej wyważona ilość piegów, które były rozsiane wzdłuż nosa. Jej doskonałe pulchne usta, które były moim narkotykiem. Jej ciało, które przyponiało klepsydrę- po którym wędrowały moje ręce. 
- Nie wiem co mnie napadło, ale przysięgam ci..- zatrzymałem i oblizałem usta-.. że to zatrzymam.- skinąłem, pocieszając sam siebie, że chciałbym to zatrzymać.- Obiecuję.
Patrzyła na mnie i widziałem iskry radości, któe błyszczały w jej oczach. Bez słowa, pochyliła się, owijając ręce ciasno wokół mojej szyi, wdychając mój zapach, kiedy zrobiłęm to samo. Moje ramiona otoczyły jej talię, przyciągając ją bliżej, jak tylko to było mózliwe. Staliśmy tak, czułem jakby to trwało lata, ale oderwaliśmy się od siebie powoli. Oparłem czoło na jej, patrząc jej głeboko w ozy z całą powagą. 
- Kocham cię.

Shayna's POV

Moje serco podskoczyło kiedy złączyłam swoje wargi z jego, po czym szybko je oderwałam.- Ja też cię kocham.
Znajdowaliśmy się w środku naszej sypialni, trzymając się z niewinną miłością, uśmiech pojawił się na naszych twarzach.
Wszystko czego najbardziej pragnęłam, to to, aby Justin przeprosił za to co zrobił. Aby powiedział mi, że mnie kocha. Aby okazał mi jakieś uczucia, które nie wydawały się być płytkie wewnątrz..
I dostałam to.
Może uda nam się kontynuować nasze wspólne życie- zaplanujemy nasz śłub, rozpakujemy się, będziemy mieć dzieci, cokolwiek?
To jest początek czegoś nowego i jestem gotowa na to, aby zobaczyć gdzie to wszystko nas zaprowadzi.


____________________________________________________________________________
Przepraszam, że dopiero teraz dodaje rozdział, ale wróciłąm z wakacji i nie miałam kiedy się za to wszystko zabrać. Diana wyjechała, więc teraz ja zajmę się tłumaczeniem. Dzisiaj zacznę 7 rozdział i dodam go jak najszybciej.
Czasem zastanawiam się, czy w ogóle jest sens, by to tłumaczyć. Nikt tego nawet nie czyta, a pisanie samej dla siebie nie jest wcale takie fajne. Więc jeśli czytasz- zostaw komentarz, nawet najminieszy, i wtedy będę wiedzieć, że robie to dla kogoś.
Pewnie pojawiły się jakieś błędy, za co przepraszam, mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba :)

środa, 3 lipca 2013

5. I'm Casted By His Spell


*Dwa dni później*

Wcześniej czy później musiałam wrócić do domu, więc po dwóch dniach stwierdziłam, że ten dzień właśnie nastąpił. Przed moim wyjściem Carly mówiła mi że nie rozumie dlaczego wracam, ale szczerze mówiąc była świadoma tego, że Justin jest nadal moim narzeczonym i wiedziała jak bardzo go kocham. Plus, myślałam że dwa dni to wystarczająca kara aby przemyślał swoje działania.

Skręciłam cicho blokadę w drzwiach, kiedy włożyłam do niej kluczyk, tak cicho jak tylko było możliwe. Byłam bardzo dobra w skradaniu się. Otworzyłam drzwi prowadzące do kuchni, nic się nie zmieniło, pudła nadal stały na blacie na którym były, kiedy wychodziłam.
Zdejmując buty, zaczęłam iść na górę, upewniając się, że idę ostrożnie. Nie chciałam żeby podłoga skrzypiała, wtedy mogłabym obudzić Justina. Chociaż wiedziałam, że muszę się z nim w końcu zobaczyć i porozmawiać, nie chciałam żeby to stało się w tym momencie.

Zanim mój mózg zdążył zarejestrować co się w ogóle dzieje, znalazłam się przyciśnięta do pobliskiej ściany, moje ciało pokryte było przez męską figurę.
Kurwa.

- Justin.. - wyszeptałam drżącym głosem, kiedy położyłam ręce na jego klatce piersiowej.
- Gdzie byłaś przez ostatnie dwa dni? - zapytał, śledząc moje oczy, które wędrowały wszędzie tylko nie na niego.
- J-Ja.. - spojrzałam na swoje stopy, patrząc na mój jasny pomarańczowy lakier do paznokci.  - Byłam u Carly.. - wymamrotałam.
Jego twarz złagodniała.
- Dlaczego nie odebrałaś żadnego połączenia ode mnie, ani nie odpisywałaś na smsy?
Wzruszyłam ramionami, nie wypowiadając nic.
Od czasu do czasu czułam w moich nozdrzach zapach perfum Justina i nie chciałam niczego więcej, tylko zamknąć oczy i skupić się na tym niebiańskim zapachu.
Moja broda została uniesiona tak, że bezradnie patrzyłam w złote tęczówki chłopaka. Nagle przycisnął swoje usta do moich i wyrównał różnicę między nami, łapiąc mnie w miłosnym uścisku.
Ostatecznie zamknęłam oczy i chwyciłam szyję Justina przyciągając jego usta jeszcze bliżej moich.
Zaczęliśmy zwiedzanie naszych ust, poruszając naszymi językami w górę i w dół. Jęknęłam, kiedy Justin ścisnął mój tyłek, nasze języki nadal tańczyły wraz z emocjami, które nam towarzyszyły.

Kiedy się od siebie oderwaliśmy, Justin oparł czoło na moim obojczyku i oboje próbowaliśmy złapać oddech.
- Brakowało mi tego - cmoknął mnie w szyję i zaczął delikatnie biec językiem w jej poprzek.
- Nie - wyszeptałam
Uniósł głowę i spojrzał na mnie, po czym znowu połączył nasze usta w  pocałunku.
Wydałam z siebie kilka jęków, umieszczając ręce na jego ramionach
- Przestań!
- Dlaczego z tym walczysz?
- Co? - spojrzałam na niego łudząco.
- Walczysz z nami. Wystarczy cię wypuścić na parę dni z domu, a ty już wyżywasz się na mnie. Przestań grać w te swoje trudne gierki - jęknął groźnie, przyciągając bardziej swoje ciało do mojego, przez co znalazłam się przyciśnięta płasko na ścianie.
- Kocham cię, Shay, bez względu na wszystko i nic tego nie zmieni.
 Jego usta znowu złączyły się z moimi ale tym razem poszliśmy dalej i nasze ubrania lada moment zostały odrzucone na bok. Nie mogłam przestać myśleć o tym, co powiedziała mi Carly. Może miała rację ...

***

- On cię uderzył - warknęła Carly. - Zrobił ci takie cholerne pranie mózgu, że nie możesz normalnie funkcjonować.
- Nie, nie - potrząsnęłam głową, pochylając się tak, że  łokcie oparłam na kolanach. Moja szklanka utrzymywała się tylko dlatego, że trzymałam ją  palcem wskazującym i kciukiem.
-Jesteśmy po prostu zakochani - znowu przewróciłam oczami, mój trzeci  pełny kieliszek szampana sprawił, że mój mózg nie funkcjonował normalnie.
-To nie jest miłość Shayna!- Carly zabłagała. -Miłość jest wtedy, gdy druga osoba jest delikatna, troskliwa, taktowna i uprzejma. Kiedyś Justin był taki, ale teraz jest dupkiem!
Wyśmiałam ją.
 - Carly, nie bądź zazdrosna o naszą miłość z Justinem.
Przewróciła oczami.
- Nie jestem zazdrosna o coś, czego nie ma.
- Jak można być tak niedelikatnym?! - kipiałam ze złości. -Jestem zaangażowana Carls, a ty jesteś cholerną suką! Nie powinnaś być szczęśliwa? Tak, myślę, że powinnaś.
- To nie tak - jęknęła. - Wiesz, jak bardzo kocham was obu, ale to jest po prostu ... Justin owinął sobie ciebie wokół palca, to tak jakby trzymał cię na krótkiej linie i myślę, że ma cię w punkcie gdzie ledwo możesz myśleć lub nawet coś zobaczyć!
 - Przykład - odpowiedziałam sucho. - Podaj przykład.
Parsknęła sarkastycznie.
- Tak się składa, że mam doskonały przykład. - Byłam tam, widziałam to wszystko!
-No to ... Chcesz się podzielić? - Trzymałam ręce po moich bokach.

Poprawiła się na kanapie, krzyżując nogi jak precel.
-Dwa tygodnie temu, urodziny Alfredo Flores 'a. Wszyscy graliśmy w klasyczną grę Trouble, gdy nagle coś wybuchło. Ty i Justin wdaliście się w gorącą dyskusję. Oboje wybaczyliście sobie w pokoj, i
sądząc, że byliście sami na górze, próbowaliście prywatnie naprawić walkę pomiędzy sobą. Jednak nie wiesz, że Kenneth i ja byliśmy tam i tak, podsłuchiwaliśmy! Szpiegowaliśmy was przez szparę w otwartych drzwiach, obserwując uważnie jak Justin popchnął cię po całym pokoju. Wulgaryzmy został wyrzucone przez was w powietrze. Zaszokowało mnie to, co wtedy usłyszałam. Wtedy znikąd zaczęliście wkładać sobie wzajemnie języki do gardła i  nie słyszałam już niczego, tylko jęki z rozkoszy! To była najbardziej kłopotliwa (jak również obrzydliwa) rzecz, jaką kiedykolwiek wiedziałam i byłam jej świadkiem i od tego dnia, Justin może po prostu trzymać cię przy sobie jedynie poprzez całowanie cię... I cholernie dobrze wie, jak to na ciebie wpływa.
***
Więc może jestem zalana jego urokiem. Może on może mi zrobić wszystko, jak tylko jego soczyste usta będą miały kontakt z moimi. Może będę słuchać każdego jego polecenia, kiedy jego ręce będą wędrowały po moim ciele.

Może lubię to wszystko. 

Może jestem zakochana w sposobie, w jakim on mnie traktuje.

Może jestem z nim, ponieważ wiem, że on jest jedynym człowiekiem, który potrafi pogodzić się z moją prawdziwą osobą.

Uczucie przyjemności przejęło nade mną kontrolę. Czułam potrzebę, aby skorzystać z tego momentu i przerwać to co trwa wiecznie, ale w sekundzie, kiedy chciałam to zrobić, wspomnienia o wydarzeniach, które miały miejsce zaledwie kilka dni temu przemknęła przez mój umysł, moje ręce mocno przyparły do  piersi Justina, I odepchnęłam go z całej siły.

Spojrzał na mnie zdumiony, będąc zdziwionym w mojej śmiałej reakcji. Przebiegłam ręką przez moje włosy i  wskazałam na drzwi wysyłając zażenowane spojrzenie do niego.
-Wyjdź!

-Shayna..

- Wynoś się - splunęłam, wskazując palcem w kierunku drzwi, czując jak łzy walczyły aby uciec z wewnętrznych warstw moich powiek.
-Proszę..- wyszeptałam drżącym głosem. Moje ręce złożyły się w pięści z powodu gniewu budującego się we mnie.

-Jesteś tak pieprzonym chaosem - zadrwił, otwierając drzwi z hukiem.- Pieprz się! - Splunął, znikając za drzwiami, które zaraz po jego wyjściu trzasnęły.

Poczułam się jakbym została wbita w ziemię przez wszystko co stało się przed chwilą. Rzuciłam się na podłogę, podciągając kolana do piersi. Moje ciche łzy szybko zamieniły się w dramatyczny szloch.

____________________________________________________________________________

Wreszcie mamy kolejny rozdział. Bardzo was przepraszam, że musieliście czekać prawie miesiąc :(
Za wszystkie błędy również przepraszam, pisałam to w nocy, kiedy tylko dowiedziałam się, że odblokowali opowiadanie.
Oświadczam, że @KidrauhlMyLovee (dawna nazwa: @PLBelieberr) wyjechała na 2 tygodnie na kolonie, więc przez ten czas to ja będę tłumaczyła rozdziały. Następny rozdział postaram się przetłumaczyć za 2-3 dni.
Jeżeli chcecie być informowani o dalszych rozdziałach piszcie w komentarzach swoje nicki z twittera :) 
@belieberrswagss