Moje oczy zamrugały kilka razy, dostosowując się do miejsca, w którym się znajdowałam. Leżałam na kanapie, jedynie koc pokrywał moje kruche ciało. Mój obraz był niewyraźny a oczy były spuchnięte.
Po tym, gdy Justin praktycznie wykorzystał mnie, pomyślałam, że najlepiej byłoby, aby miał całe łóżko dla siebie. I tak skończyłam śpiąc na kanapie, topiąc się we własnych łzach. Piękny sposób, aby zasnąć w piątkowy wieczór, prawda?
Wzięłam swój telefon i sprawdziłam godzinę. Była 11.20. Wiedząc, że Justin jest poza domem, postanowiłam pospiesznie się ubrać, i pójść do Carly, zanim mój narzeczony wróci. Może powinnam zatrzymać się u niej na noc, aby Justin mógł w pełni ochłonąć. Wbiegając na górę udałam się do sypialni, która wciąż nie była do końca urządzona. Materac był na piętrze, a rama łóżka spoczywała naprzeciw ściany. Pudła były poukładane dookoła, ściany były bez obrazów bądź jakiejkolwiek ramki.
Chwyciłąm parę rurek i białą koszulkę z dekoltem w kształcie litery V, zapinając moją walizkę Louis'aVuitton'a. Zamykając szafę, nieświadomie podbiegłam do kogoś, powodując jęk kiedy chciałam oderwać się od jego ust.
- Cholera.- powiedziałam zachrypniętym głosem, pocierając głowe.- P-przepraszam.- powiedziałam nieśmiało. Wybiegłam z pokoju, żeby zmienić miejsce, żeby znajdować się gdzie indziej.
***
Około pół godziny później, zeszłam ubrana i umalowana po schodach. Podeszłam do lodówki, otwierając drzwi w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Kiedy już miałam chwycić opakowanie jajek na omlet, podbity głos zbił mnie z tropu.
- Dzień dobry kochanie.
Spojrzałam na Justina. Zauważyłam, że ma na sobie tylko spodenki nike i snapback'a z tyłu. Wyglądał wspaniale, a jego abs połyskiwał wilgocią, jakby właśnie wziął prysznic. Mimo to, miałam prawo być zdenerwowana i zignorować jego powitanie. Postanowiłam nie być suką i odpowiedzieć zwykłe - Hej- rozbijając dwa jajka i umieszczając je w ceramicznej misce, ubijając je. Nie śmiałam spojrzeć za siebie, ponieważ czułam ból przeszywający mnie po wspomnieniu z zeszłej nocy. Nie potrafiłam spojrzeć w jego oczy. Zranił mnie okropnie, nie tylko fizycznie ale i emocjonalnie. Kiedy przekręcałam gaz na kuchence, para ramion objęła mnie w pasie, przyciągając bliżej siebie. Klatka Justina promieniowała ciepłem przy moich plecach i nie mogłam nic z tym zrobić, ale on lekko przechylił tył mojej głowy na jego ramię. Spojrzałam mu w oczy, zauważając w nich współczucie.
- Dlaczego nie spałaś ze mną ostatniej nocy?- wymamrotał, chowając głowę w zgięciu mojej szyi. Zacisnęłam usta w linię, wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem.- chociaż cholernie dobrze wiedziałam dlaczego nie - bałam się.
- Nie wiem.- chociaż cholernie dobrze wiedziałam dlaczego nie - bałam się.
- Nie spałem dobrze.- kołysał mnie z boku na bok, delikatnie muskając moją szyję.
- Łóżko było zimne i puste bez ciebie.- walczyłam z pragnieniem wywrócenia oczami. Jest takim bipolarnym dupkiem. W jednej chwili naskakuje na mnie, fizycznie i dosłownie nadużywa mnie. Później szepta uspokajające słowa do mojego ucha, pieszcząc swoimi silnymi rękami moje ciało.
- Przepraszam.- usłyszałam jego bełkot. Nagle jego ręce chwyciły moje, powodując, że odwróciłam się w jego stronę i zmierzyłam się z jego twarzą.
- Powiedziałem przepraszam.- powtórzył patrząc ostrym wzrokiem. Próbowałam go uniknąć, patrząc wszędzie, tylko nie na niego. Budując nagle swoją pewność siebie, pękłam.
- Powiedziałem przepraszam.- powtórzył patrząc ostrym wzrokiem. Próbowałam go uniknąć, patrząc wszędzie, tylko nie na niego. Budując nagle swoją pewność siebie, pękłam.
- Jak mogłeś?- słowa wypłynęły ze mnie tak szybko, że ledwo mogłam je zatrzymać.- Jestem zmęczona tym, że traktujesz mnie jak śmiecia... Wielokrotnie na mnie naskakujesz. To boli, Justin to ogromnie boli.
- Kocham cię.- Justin powiedział cicho.- Jesteś moim życiem. Czego więcej ode mnie chcesz?
- Prawdy.- stwierdziłam stanowczo- Powiedz mi prawdę.- moje serce przyspieszyło, a Justin natychmiast przeniósł wzrok, patrząc w lewo, krążąc niepewnie wokół kuchni.
- Dobra- westchnął- co chcesz wiedzieć?
Czekaj, więc faktycznie zgodził się powiedzieć mi.... prawdę? Wow, dokonano historii.
Czekaj, więc faktycznie zgodził się powiedzieć mi.... prawdę? Wow, dokonano historii.
- Gdzie byłeś ostatniej nocy?- skrzyżowałam ręce, gdy Justin wciąż trzymał swoje, owinięte wokół mnie. Czułam, że jego wyznanie będzie pieprzonym kłamstwem, kiedy powiedział- U Usher'a.
- Hmm- potrząsnęłam głową- Nawet teraz nie wiesz, że nie możesz mnie okłamywać? Nie wiesz, że jestem wystarczająco mądra, aby teraz nie uwierzyć w to gówno?
- Nie wiem o czym mówisz.- wymamrotał.
- Oczywiście, że nie wiesz- odpowiedziałam sarkastycznie.- Cokolwiek, skończyłam.- spojrzałam na niego ze złością- Jeśli nie powiesz mi prawdy, to koniec.- to wszystko było dla dramatycznego efektu, wtedy chwyciłam pierścionek i ściągnęłam go ze swojego palca.
- Przestań!- krzyczał, odciągając moje ręce od siebie.- Dobra!- krzyczał- Chcesz wiedzieć gdzie kurwa byłem?!
- Tak!- krzyknęłam do niego.
- Poszedłem do domu Paige! Tam! Jesteś teraz szczęśliwa?!- jego klatka unosiła się i opadała w niestabilnym oddechu. Moje gardło natychmiast zaschło, gdy usłyszałam imię dziewczyny.
- Kim jest..- wzięłam głęboki oddech, starając się zachować spokój- Paige?
- Suką, którą pojechaliśmy odwiedzić miesiąc temu. Pamiętasz? Udaliśmy się do Malibu, ty, ja, cały zespól, zrobiłem jej niespodziankę...Paige Conway, kojarzysz?
Oczywiście, że pamiętam tę dziewczynę...
***
Jej brązowe oczy wspaniale błyszczały w wieczornym świetle. Wszyscy zebrali się na jej plaży, obserwując fale, gwałtownie wpadające na siebie, zachodzące słońce, które wyglądało przepięknie.
- Dziekuję Justin.- Paige uśmiechnęła się serdecznie do Justina.- Nie wierzę, że moi rodzice to zrobili.- westchnęła, odwracając się za starszą parą, która wydawała się być w ich połowie czterdziestki.
- To jest naprawdę najlepszy dzień w moim życiu, jestem twoją największą fanką i... nie mogę uwierzyć, że w końcu cię poznałam!- pochyliła się, owijając ręce ciasno wokół szyi Justina, nie zostawiając pomiędzy ich ciałami żadnej przestrzeni i nie zważając na to że, siedziałam zaledwie kilka metrów dalej. Czułam przepalającą mnie zazdrość, gdy Justin objął ją mocno ramionami, mamrocząc coś do jej ucha, co powodowało, że chichot wydostawał się z jej rubinowo czerwonych ust.
- Nie martw się.- zapewnił mnie Alfredo, gładząc moje plecy w górę i w dól- On cię kocha Shayna.-przytulił mnie przyjaźnie, całując w głowę. Zawsze myślałam o nim jak o starszym bracie-przez sposób w jaki się o mnie troszczył.
- Jesteś jego narzeczoną.- przypomniał mi.
- Jesteś jego narzeczoną.- przypomniał mi.
***
- I wiesz co?!- krzyknął jeszcze raz- wyłamując mnie od linii wspomnień. - Wiesz co robiliśmy?!- to zabijało we mnie każdy cal, ten sarkastyczny entuzjazm, który słyszałam w jego głosie.- Pieprzyliśmy się! Pieprzyłem ją od tyłu, z boku, pod spodem, na stojąco, na tle...
- Zamknij się kurwa!- krzyknęłam. Poczułam że łzy niekontrolowanie spływałją po mojej twarzy.- J-Justin!- płakałam- Czy ja znaczę dla ciebie coś więcej? Okej, rozumiem odwiedzić... fankę, ale żeby uprawiać z nią seks... Zwłaszcza, gdy masz zamiar się pobrać?!- błysnęłam moją lewą ręką, pokazując kosztowny pierścionek w całości. Jego twarz pokryła się nienawiścią, kiedy bez emocji przewrócił oczami.
- Chciałaś prawdy maleńka, to ją dostałaś!
- Chciałaś prawdy maleńka, to ją dostałaś!
- Co ja ci kurwa takiego zrobiłam?- uśmiechnęłam się szyderczo- Dlaczego uprawiałeś seks z Paige? Czy ja ci nie wstarczam?!- uniosłam brwi do góry.
- Dała mi dużo przyjemności, jedną będę pamiętać do końca życia- stwierdził z dumą.
- To jest ten jeden powód dla którego poszedłeś do domu Paige Conway? Żeby wylizała ci penisa?! Nie mogłeś mieć tego ode mnie?
Poczułam ból w sercu, jakby ktoś przekroił go na pół, nie zważając na to że było już dość złamane i nic nie mogło go już naprawić.
Rozpięłam jeansy , przesuwając je w dół do kostek. Wychodząc z nich, podeszłąm bliżej do Justina, moje czarne koronkowe majtki były widoczne. Wiedzialam, że nie mógł się oprzeć moim opalonym nogom... Sam mi to powiedział.
Poczułam ból w sercu, jakby ktoś przekroił go na pół, nie zważając na to że było już dość złamane i nic nie mogło go już naprawić.
Rozpięłam jeansy , przesuwając je w dół do kostek. Wychodząc z nich, podeszłąm bliżej do Justina, moje czarne koronkowe majtki były widoczne. Wiedzialam, że nie mógł się oprzeć moim opalonym nogom... Sam mi to powiedział.
- Chodź i weź mnie. Oto jestem, gotowa dla ciebie! Weź mnie Justin!- wskazałam na swoje piersi, łzy teraz w każdej chwili mogły wypłynąć.
- Przestań.- potrząsnął głową- Po prostu przestań.
- Nie jestem zbyt dobra, co?- krzyczałam, gdy Justin nadal kręcił głową, powtarzając słowo "przestań".
Chwyciłam go mocno za rękę, umieściłam ja za mną, na dolnej części pleców. Justin oparł się o blat kuchenny, odebrałam to jako szansę i otoczyłam go jedną nogą
- Chcę seksu, Justin. Chcę ci pokazać jak dobra w tym jestem...Co zrobić, żebyś chciał więcej.- moje usta znalazły się na jego szyi, pozwalając mojemu ciepłemu oddechowi drażnić jego skórę.- Nie musisz iść do tej dziwki Paige.- powiedziałam.
Chwytając oba moje nadgarstki, Justin patrzył mi głęboko w oczy.- Nie tutaj, Shay, spokojnie.
- Dlaczego?- patrzyłam na niego.- Dlaczego mnie odrzucasz?- potarłam jego członka przez poliestrową tkaninę jego spodenek do koszykówki.
Niski jęk wydostał się z jego ust, ale ponownie chwycił moje obie ręce.
- Nie rób tego.
Niski jęk wydostał się z jego ust, ale ponownie chwycił moje obie ręce.
- Nie rób tego.
-Dlaczego?- zawołałam- Nie mam ciała wartego pieprzenia?
To wszystko to uczucie samoświadomości. Co jeśli Paige wyglądała niesamowicie oszałamiająco w bieliźnie Victoria Secter? A ja wyglądam jak totalne gówno?! Też wolałabym pieprzyć Channing'a Tatum'a niż Jonah'a Hill'a tylko z powodu wyglądu.
- Nie waż się tak mówić, ponieważ wszyscy wiemy, że masz świetne ciało.
- Więc powiedz mi!- krzyczałam- Powiedz mi dlaczego nie zrobisz tego ze mną?!
- Bo nie chce się z tobą pieprzyć w ten sposób!- wykrzyczał.
Otarłam moje suche policzki, odwracając się tyłem do Justina.- Teraz ci zależy? Teraz o mnie dbasz?- wydyszałam, trzymając się za brzuch, kiedy mój oddech stawał się krótki.
- Pieprz się!- splunęłam. chwytając kluczyki do mojego BMW i zakładając spodnie.
- Pieprz się!- splunęłam. chwytając kluczyki do mojego BMW i zakładając spodnie.
- Gdzie jedziesz?!- Justin zawoła za mną, kiedy wbiegłam do garażu.
- Pieprz. Się. Justin.- powiedziałam powoli, trzaskając drzwiami mojego samochodu. Odpaliłam silnik i wyjechałam z podjazdu.
Jestem lekceważona, na wiele różnych sposobów.
___________________________________________________________________________
Jak myślicie gdzie pojechała Shay? Sądzicie że Justin za nią pojedzie?
Przepraszamy, że wrzucamy rozdział dzisiaj, chociaż miał być wczoraj, ale wiecie sporo nauki itp.
Z góry przepraszamy za jakiekolwiek błędy.
Następny przypuszczamy że będzie w czwartek.
Komentujcie, piszcie co sądzicie, to dla nas ważne. Miłego czytania :)
@PLBelieberr i @belieberrswagss
super, super, super <3 ciekawe co dalej będzie :)
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na nn <3 <3