sobota, 8 czerwca 2013

Ogłoszenie

  Niestety musimy was poinformować, że problemy na stronie JustinBieberFanFiction, na której znajduję się oryginalna wersja 'Deniala' dotyczą również naszego opowiadania. Obiecujemy że jak tylko je odblokują zaczniemy od razu pisać tłumaczenie i dodamy nowy rozdział. Przepraszamy że musicie czekać. Nie możemy nic z tym zrobić.
 
 Wasze @belieberrswagss i @PLBelieberr

3. Do Not Text Back


Stałam boso przy drzwiach Carly, kiedy bez żadnego entuzjazmu zadzwoniłam dzwonkiem, czekając aż otworzy drzwi. Bez względu na to, ile razy otarłam oczy, łzy nadal spływały po moich policzkach, a tusz na moich rzęsach spływał razem z nimi.
- Shayna!- moja przyjaciółka zagruchała uchylając przede mną drzwi i otwierając swoje ramiona na powitanie mnie w przyjacielskim uścisku.
-Carls.. - zapiszczałam, chowając twarz w jej ramionach. Łagodnie potarła dłonią w górę i w dół moich pleców, uciszając mnie cicho gdy szlochałam.

Boże, zachowuję się jak dziecko.

 -Powiesz mi co takiego stało się na Ziemi? Nigdy nie widziałam cię tak załamanej.- powiedziała, odsuwając mnie od siebie i spojrzała mi w oczy. Przełknęłam ślinę, szepcząc cicho.
-Czy możemy wejść do środka?
- Oczywiście! Oczywiście, wchodź!- powiedziała zachęcająco i wprowadziła mnie do środka, nie puszczając mojej ręki. Usiadłyśmy na kanapie, ale nie przed tym, jak Carly zaproponowała mi coś do picia.
- Wino?- zapytałam, patrząc na ciało Carly stojące w kuchni, kiedy trzymała rękę na uchwycie lodówki ze stali nierdzewnej.- Szampan? Patron? Wódka? Martini? Piwo?
- Przecież to wszystko napoje alkoholowe- Carly uniosła brew patrząc na mnie podejrzliwie. Westchnęłam.
-Wiem, ale naprawdę...
- Co powiesz na wodę?- zasugerowała
Wzruszyłam ramionami, przytulając się do poduszek leżących na kanapie, które kolorystycznie łączyły się z wystrojem domu Carly.
Podając mi pełną szklankę wody Fuji z kostkami lodu, usiadła obok mnie krzyżując nogi.
-Powiesz mi, co się stało?- zapytała, uśmiechając się życzliwie.
Stukałam palcem po brzegach szklanki, nie chcąc niczego powiedzieć. Chciałam tylko płakać.
-Justin.. on wrócił do domu późno w nocy- pociągnęłam nosem. Powiedział że będzie w domu o jedenastej, a przyszedł nieco ponad godzinę później.- zmarszczyłam brwi obserwując jak Carly patrzy na mnie swoimi niebieskimi oczami.- Zapytałam go, gdzie był, ale on zaczął krzyczeć i wrzeszczeć.
 Ból przestrzelał moje serce, kiedy psychicznie odtwarzałam w mojej głowie wszystko co Justin mówił wczorajszej nocy.
-Krzyki szybko doprowadziły do ​​uszczerbku na zdrowiu, a ja skończyłam rzucona na ścianę, z grubsza tak, jak ludzie zaczepiani przez Justina.- westchnęłam
 Carly westchnęła, zasłaniając usta dłonią.
 -Dlaczego nie przyszłaś do mnie ostatniej nocy? Zaraz po tym, jak to się stało? 
- N-Nie wiem, Carly- prześledziłam moim palcem wzdłuż górnej krawędzi szklanki, obserwując jak woda delikatnie drży z powodu drżenia całego mojego ciała.  
-Byłam zbyt zdenerwowana, i szczerze mówiąc, nie mogłam myśleć. 
Carly skinęła głową, rozumiejąc doskonale, o co chodzi. 
 -Więc..- Wzięłam głęboki oddech, przygotowując się psychicznie na to, co miałam powiedzieć.
 -Dziś rano próbował pocałować mnie i dotykać, w zasadzie pozwoliłam mu, ale powiedział, że musi mi powiedzieć prawdę ..." Spojrzałam w dół, czując jak moje łzy chcą się z powrotem uwolnić.
-W porządku, powinien powiedzieć prawdę.- Carly zachęcała cicho, trzymając rękę na moim kolanie.  
-Prawda, dobrze. Ale on spał z ... inną dziewczyną!- w tej chwili załamałam się ale na szczęście Carly była przy mnie i pocieszała mnie w ramionach, jak płakałam. Nigdy nie płakałam tak bardzo. Teraz moje oczy zaczęły strasznie boleć. 
-A to chuj!- mruknęła Carly, pocierając moje plecy. -Kto to był? Selena? 
- N-nie. Ta dziewczyna Paige.- Chwyciłem mocno koszulkę Carly, i wytarłam w nią niekończące się łzy. 
Cholera.
-Wiesz co?- Carly jakoś wymknęł się z mojego uścisku, idąc z powrotem do kuchni. 
-Może chcesz trochę szampana z kostką brązowego cukru?- To moja specjalność. 
Uśmiechnęłam się lekko.
-Czy mogę mieć całą butelkę?- Zapytałam, pociągając nosem. 
-Możesz mieć tyle butelek, ile chcesz- uśmiechnęła się. 
-W tej chwili, twój mózg przez twojego świetnego narzeczonego nie ma nawet jak dojść do myślenia!
    Wzięłam pół pustą butelkę, mrucząc dziękuję.
 -Pij, kochanie! Na zdrowie!
Czułam że coś zawibrowało w dolnej części moich spodni i natychmiast wyciągnęłam swój telefon na zewnątrz.
-Od kogo?- Carly zapytała niepewnie, opierając się na mnie od tyłu, patrząc na mój telefon.


Od: Justin ♥

Wróć do domu, proszę. Przepraszam za wszystko.


Oh, naprawdę? Słyszałam ten tekst po raz kolejny. Justin jest moim wielkim problemem.

Powoli traciłam głowę i nikt nie mógł mi pomóc, ale nie obchodziło mnie to, biorąc pod uwagę mój stan umysłu teraz, i to jak jestem teraz niestabilna emocjonalne, upicie się może być tym, czego właśnie potrzebuję. 
Carly chwyciła mojego iPhone'a i rzuciła nim o podłogę, bez żadnej ostrożności i obawy, że może się zniszczyć. W tej chwili było mi wszystko jedno.

____________________________________________________________________

No i mamy kolejny rozdział. Przepraszamy że dopiero teraz ;)
Jak sądzicie, Shayna wybaczy Justinowi?


poniedziałek, 3 czerwca 2013

2.He's Such A Bipolar Bitch



       Moje oczy zamrugały kilka razy, dostosowując się do miejsca, w którym się znajdowałam. Leżałam na kanapie, jedynie koc pokrywał moje kruche ciało. Mój obraz był niewyraźny a oczy były spuchnięte. 
Po tym, gdy Justin praktycznie wykorzystał mnie, pomyślałam, że najlepiej byłoby, aby miał całe łóżko dla siebie. I tak skończyłam śpiąc na kanapie, topiąc się we własnych łzach. Piękny sposób, aby zasnąć w piątkowy wieczór, prawda? 
Wzięłam swój telefon i sprawdziłam godzinę. Była 11.20. Wiedząc, że Justin jest poza domem, postanowiłam pospiesznie się ubrać, i pójść do Carly, zanim mój narzeczony wróci. Może powinnam zatrzymać się u niej na noc, aby Justin mógł w pełni ochłonąć. Wbiegając na górę udałam się do sypialni, która wciąż nie była do końca urządzona. Materac był na piętrze, a rama łóżka spoczywała naprzeciw ściany. Pudła były poukładane dookoła, ściany były bez obrazów bądź jakiejkolwiek ramki. 
Chwyciłąm parę rurek i białą koszulkę z dekoltem w kształcie litery V, zapinając moją walizkę Louis'aVuitton'a. Zamykając szafę, nieświadomie podbiegłam do kogoś, powodując jęk kiedy chciałam oderwać się od jego ust. 
- Cholera.- powiedziałam zachrypniętym głosem, pocierając głowe.- P-przepraszam.- powiedziałam nieśmiało. Wybiegłam z pokoju, żeby zmienić miejsce, żeby znajdować się gdzie indziej.
***

Około pół godziny później, zeszłam ubrana i umalowana po schodach. Podeszłam do lodówki, otwierając drzwi w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Kiedy już miałam chwycić opakowanie jajek na omlet, podbity głos zbił mnie z tropu.
- Dzień dobry kochanie.
Spojrzałam na Justina. Zauważyłam, że ma na sobie tylko spodenki nike i snapback'a z tyłu. Wyglądał wspaniale, a jego abs połyskiwał wilgocią, jakby właśnie wziął prysznic. Mimo to, miałam prawo być zdenerwowana i zignorować jego powitanie. Postanowiłam nie być suką i odpowiedzieć zwykłe - Hej- rozbijając dwa jajka i umieszczając je w ceramicznej misce, ubijając je. Nie śmiałam spojrzeć za siebie,  ponieważ czułam ból przeszywający mnie po wspomnieniu z zeszłej nocy. Nie potrafiłam spojrzeć w jego oczy. Zranił mnie okropnie, nie tylko fizycznie ale i emocjonalnie. Kiedy przekręcałam gaz na kuchence, para ramion objęła mnie w pasie, przyciągając bliżej siebie. Klatka Justina promieniowała ciepłem przy moich plecach i nie mogłam nic z tym zrobić, ale on lekko przechylił tył mojej głowy na jego ramię. Spojrzałam mu w oczy, zauważając w nich  współczucie. 
- Dlaczego nie spałaś ze mną ostatniej nocy?- wymamrotał, chowając głowę w zgięciu mojej szyi. Zacisnęłam usta w linię, wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem.- chociaż cholernie dobrze wiedziałam dlaczego nie - bałam się. 
- Nie spałem dobrze.- kołysał mnie z boku na bok, delikatnie muskając moją szyję.
- Łóżko było zimne i puste bez ciebie.- walczyłam z pragnieniem wywrócenia oczami. Jest takim bipolarnym dupkiem. W jednej chwili naskakuje na mnie, fizycznie i dosłownie nadużywa mnie. Później szepta uspokajające słowa do mojego ucha, pieszcząc swoimi silnymi rękami moje ciało. 
- Przepraszam.- usłyszałam jego bełkot. Nagle jego ręce chwyciły moje, powodując, że odwróciłam się w jego stronę i zmierzyłam się z jego twarzą.
- Powiedziałem przepraszam.- powtórzył patrząc ostrym wzrokiem. Próbowałam go uniknąć, patrząc wszędzie, tylko nie na niego. Budując nagle swoją pewność siebie, pękłam.
- Jak mogłeś?- słowa wypłynęły ze mnie tak szybko, że ledwo mogłam je zatrzymać.- Jestem zmęczona tym, że traktujesz mnie jak śmiecia... Wielokrotnie na mnie naskakujesz. To boli, Justin to ogromnie boli.
- Kocham cię.- Justin powiedział cicho.- Jesteś moim życiem. Czego więcej ode mnie chcesz?
- Prawdy.- stwierdziłam stanowczo- Powiedz mi prawdę.- moje serce przyspieszyło, a Justin natychmiast przeniósł wzrok, patrząc w lewo, krążąc niepewnie wokół kuchni. 
- Dobra- westchnął- co chcesz wiedzieć?
Czekaj, więc faktycznie zgodził się powiedzieć mi.... prawdę? Wow, dokonano historii.
- Gdzie byłeś ostatniej nocy?- skrzyżowałam ręce, gdy Justin wciąż trzymał swoje, owinięte wokół mnie. Czułam, że jego wyznanie będzie pieprzonym kłamstwem, kiedy powiedział- U Usher'a.
- Hmm- potrząsnęłam głową- Nawet teraz nie wiesz, że nie możesz mnie okłamywać? Nie wiesz, że jestem wystarczająco mądra, aby teraz nie uwierzyć w to gówno?
- Nie wiem o czym mówisz.- wymamrotał.
- Oczywiście, że nie wiesz- odpowiedziałam sarkastycznie.- Cokolwiek, skończyłam.- spojrzałam na niego ze złością- Jeśli nie powiesz mi prawdy, to koniec.- to wszystko było dla dramatycznego efektu, wtedy chwyciłam pierścionek i ściągnęłam go ze swojego palca.
- Przestań!- krzyczał, odciągając moje ręce od siebie.- Dobra!- krzyczał- Chcesz wiedzieć gdzie kurwa byłem?!
- Tak!- krzyknęłam do niego.
- Poszedłem do domu Paige! Tam! Jesteś teraz szczęśliwa?!- jego klatka unosiła się i opadała w niestabilnym oddechu. Moje gardło natychmiast zaschło, gdy usłyszałam imię dziewczyny.
- Kim jest..- wzięłam głęboki oddech, starając się zachować spokój- Paige?
- Suką, którą pojechaliśmy odwiedzić miesiąc temu. Pamiętasz? Udaliśmy się do Malibu, ty, ja, cały zespól, zrobiłem jej niespodziankę...Paige Conway, kojarzysz?
Oczywiście, że pamiętam tę dziewczynę...

***

Jej brązowe oczy wspaniale błyszczały w wieczornym świetle. Wszyscy zebrali się na jej plaży, obserwując fale, gwałtownie wpadające na siebie, zachodzące słońce, które wyglądało przepięknie. 
- Dziekuję Justin.- Paige uśmiechnęła się serdecznie do Justina.- Nie wierzę, że moi rodzice to zrobili.- westchnęła, odwracając się za starszą parą, która wydawała się być w ich połowie czterdziestki.
- To jest naprawdę najlepszy dzień w moim życiu, jestem twoją największą fanką i... nie mogę uwierzyć, że w końcu cię poznałam!- pochyliła się, owijając ręce ciasno wokół szyi Justina, nie zostawiając pomiędzy ich ciałami żadnej przestrzeni i nie zważając na to że, siedziałam zaledwie kilka metrów dalej. Czułam przepalającą mnie zazdrość, gdy Justin objął ją mocno ramionami, mamrocząc coś do jej ucha, co powodowało, że chichot wydostawał się z jej rubinowo czerwonych ust. 
- Nie martw się.- zapewnił mnie Alfredo, gładząc moje plecy w górę i w dól- On cię kocha Shayna.-przytulił mnie przyjaźnie, całując w głowę. Zawsze myślałam o nim jak o starszym bracie-przez sposób w jaki się o mnie troszczył.
- Jesteś jego narzeczoną.- przypomniał mi.

***

- I wiesz co?!- krzyknął jeszcze raz- wyłamując mnie od linii wspomnień. - Wiesz co robiliśmy?!- to zabijało we mnie każdy cal, ten sarkastyczny entuzjazm, który słyszałam w jego głosie.- Pieprzyliśmy się! Pieprzyłem ją od tyłu, z boku, pod spodem, na stojąco, na tle...
- Zamknij się kurwa!- krzyknęłam. Poczułam że łzy niekontrolowanie spływałją po mojej twarzy.- J-Justin!- płakałam- Czy ja znaczę dla ciebie coś więcej? Okej, rozumiem odwiedzić... fankę, ale żeby uprawiać z nią seks... Zwłaszcza, gdy masz zamiar się pobrać?!- błysnęłam moją lewą ręką, pokazując kosztowny pierścionek w całości. Jego twarz pokryła się nienawiścią, kiedy bez emocji przewrócił oczami.
- Chciałaś prawdy maleńka, to ją dostałaś!
- Co ja ci kurwa takiego zrobiłam?- uśmiechnęłam się szyderczo- Dlaczego uprawiałeś seks z Paige? Czy ja ci nie wstarczam?!- uniosłam brwi do góry.
- Dała mi dużo przyjemności, jedną będę pamiętać do końca życia- stwierdził z dumą.
- To jest ten jeden powód dla którego poszedłeś do domu Paige Conway? Żeby wylizała ci penisa?! Nie mogłeś mieć tego ode mnie?
 Poczułam ból w sercu, jakby ktoś przekroił go na pół, nie zważając na to że było już dość złamane i nic nie mogło go już naprawić.
Rozpięłam jeansy , przesuwając je w dół do kostek. Wychodząc z nich, podeszłąm bliżej do Justina, moje czarne koronkowe majtki były widoczne. Wiedzialam, że nie mógł się oprzeć moim opalonym nogom... Sam mi to powiedział.
- Chodź i weź mnie. Oto jestem, gotowa dla ciebie! Weź mnie Justin!- wskazałam na swoje piersi, łzy teraz w każdej chwili mogły wypłynąć. 
- Przestań.- potrząsnął głową- Po prostu przestań.
- Nie jestem zbyt dobra, co?- krzyczałam, gdy Justin nadal kręcił głową, powtarzając słowo "przestań".
Chwyciłam go mocno za rękę, umieściłam ja za mną, na dolnej części pleców. Justin oparł się o blat kuchenny, odebrałam to jako szansę i otoczyłam go jedną  nogą 
- Chcę seksu, Justin. Chcę ci pokazać jak dobra w tym jestem...Co zrobić, żebyś chciał więcej.- moje usta znalazły się na jego szyi, pozwalając mojemu ciepłemu oddechowi drażnić jego skórę.- Nie musisz iść do tej dziwki Paige.- powiedziałam.
Chwytając oba moje nadgarstki, Justin patrzył mi głęboko w oczy.- Nie tutaj, Shay, spokojnie.
- Dlaczego?- patrzyłam na niego.- Dlaczego mnie odrzucasz?- potarłam jego członka przez poliestrową tkaninę jego spodenek do koszykówki.
Niski jęk wydostał się z jego ust, ale ponownie chwycił moje obie ręce.
- Nie rób tego.
-Dlaczego?- zawołałam- Nie mam ciała wartego pieprzenia?
To wszystko to uczucie samoświadomości. Co jeśli Paige wyglądała niesamowicie oszałamiająco w bieliźnie Victoria Secter? A ja wyglądam jak totalne gówno?! Też wolałabym pieprzyć Channing'a Tatum'a niż Jonah'a Hill'a  tylko z powodu wyglądu. 
- Nie waż się tak mówić, ponieważ wszyscy wiemy, że masz świetne ciało.
- Więc powiedz mi!- krzyczałam- Powiedz mi dlaczego nie zrobisz tego ze mną?!
- Bo nie chce się z tobą pieprzyć w ten sposób!- wykrzyczał.
Otarłam moje suche policzki, odwracając się tyłem do Justina.- Teraz ci zależy? Teraz o mnie dbasz?- wydyszałam, trzymając się za brzuch, kiedy mój oddech stawał się krótki.
- Pieprz się!- splunęłam. chwytając kluczyki do mojego BMW i zakładając spodnie.
- Gdzie jedziesz?!- Justin zawoła za mną, kiedy wbiegłam do garażu.
- Pieprz. Się. Justin.- powiedziałam powoli, trzaskając drzwiami mojego samochodu. Odpaliłam silnik i wyjechałam z podjazdu.

Jestem lekceważona, na wiele różnych sposobów.

___________________________________________________________________________

Jak myślicie gdzie pojechała Shay? Sądzicie że Justin za nią pojedzie?

Przepraszamy, że wrzucamy rozdział dzisiaj, chociaż miał być wczoraj, ale wiecie sporo nauki itp. 
Z góry przepraszamy za jakiekolwiek błędy.

Następny przypuszczamy że będzie w czwartek. 
Komentujcie, piszcie co sądzicie, to dla nas ważne. Miłego czytania :)
@PLBelieberr i @belieberrswagss

sobota, 1 czerwca 2013

1.Stay Calm


 
      Białe wino kształtowało wir, kiedy delikatnie zataczałam kieliszkiem płynne kółka. Przebierałam moimi gołymi stopami niecierpliwie, oglądając miętowy kolor moich paznokci w blasku kominka.
Zegarek wskazywał 12.42.
Powiedział, że wróci za godzinę.
  Obiecał, że przyjdzie do domu, przytuli się do mnie, podczas gdy będziemy pić wino, jeść przekąski i oglądać nowy odcinek Dextera. Moje oczy krążyły wokół kuchni, powędrowały na stos pudeł, leżały na ladzie i na podłodze, która prowadziła do pokoju.

Pokój Shayny. Ozdoby Justina. Muzyka Justina. Łazienka Shayny. Wyposażenie kuchenne. Płyty DVD i CD. Jedzenie. Ubrania Justina. Ubrania Shayny. Obrazy Shayny. Srebro stołowe.

Spojrzałam na mój pierścionek. Zauważyłam, że wspaniale błyszczy w słabym świetle. Miał czternaście karatów i był piękniejszy niż kiedykolwiek. Moje myśli powróciły do magicznego dnia, gdy Justin zaproponował mi…

***

- Nie mogę tego zrobić Justin.- jęknęłam, leniwie krojąc nożem ostrygę. Nasze nogi zwisały z pokładu naszego hotelu Bora- Bora- apartament. Ryby pływały wokół w turkusowej wodzie- wszystko było bajkowe- idealne.
- To po prostu ma pewne techniki, kochanie.- powiedział cicho, biorąc ostrygę z mojej ręki i zastąpił ją czymś innym.- Spróbuj tego.
- To jest tak obrzydliwe. Poważnie, muszę umyć ręce po dotykaniu tego.- poskarżyłam się, niepewnie chwytając ostrygę.
- Och cicho.- zagruchał Justin.- Przynajmniej możesz sprawdzić swoją listę skoków- nurkowałaś w oceanie i zbierałaś garści ostryg.
- Tak.- westchnęłam- To prawda... ale naprawdę, Justin, nie mogę nawet otworzyć tej cholernie chudej ryby.
Zaśmiał się beztrosko. – Na szczęście, ta ostryga jest dla Ciebie wyjątkowa- przysunął się do mnie, owijając rękę wokół dolnej części moich pleców.- Wszystko, co musisz zrobić, to otworzyć to.- szepnął cicho do mojego ucha, wysyłając dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa. Podążałam według wskazówek Justina, otwierając to, oczekując paskudnych organizmów, ale ku mojemu zdziwieniu- ostryga była czysta, a pierścionek z brylantem spoczywał w środku. Złapałam z trudem powietrze, zaskoczona tym, co widziałam.
- J-Justin? P-Pierścionek?!
-Tak!- uśmiechnął się. – Pierścionek zaręczynowy.- wyciągnął rękę, biorąc ostrygę z moich rąk, a ja przyłożyłam rękę do ust. Justin wstał z pierścionkiem mocno chwytając go palcami, uklęknął przede mną na jednym kolanie.
-Kto by pomyślał- szybko otarła łzy- że będę zaręczona podczas noszenia bikini, i podczas gdy mój chłopak jest półnagi, na pokładzie w Bora- Bora?!
  - Ja wiedziałem.- Justin pokręcił głową- ale wydawało się to w porządku- jego twarz stała się poważna. Nadeszło długie emocjonalne przemówienie, przed wielkim pytaniem.- Wyjdziesz za mnie?
- Shayna, wiedziałem, że w dniu, kiedy się spotkaliśmy, mieliśmy w sobie coś specjalnego, czego nikt inny nie miał… Coś, co było wyjątkowe i cenne. Powiedzenie ‘miłość od pierwszego wejrzenia’, nie wierzyłem w to gówno nawet na chwilę- zaśmiał się- ale z tobą to się zmieniło, ponieważ kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, podczas wydania mojego albumu… Moje serce zatrzepotało w sposób, którego nie rozumiałem. Kiedy przechodziłaś, miałem nagłe uczucie, aby ci zaimponować.- uśmiechnęłam się- jesteś niesamowita, nie mogłem pozwolić ci wymknąć się z mojego uchwytu. Chciałem cię dla siebie. Wiedziałem, że byłaś trochę trudna dla facetów- wiedziałem, że chłopaki ślinią się na twój widok i takie tam, to było po prostu to, co determinowało i pchało mnie, aby cię zdobyć- położyłam rękę na jego kostce, delikatnie, pocierając ją kciukiem prze wilgotną skórę- A teraz- westchnął- mam cię, kocham cię tak bardzo i ty kochasz mnie… Nasza miłość jest nieskończona, i obiecuję, od tego dnia, będę traktował cię tak- jak taka idealna kobieta jak ty zasługuje na traktowanie. Pojawią się kłótnie na naszej drodze, nie zgodzę się z twoją opinią lub zrobię coś idiotycznego- pokręcił głową, wiedząc jak dziecinnie głupi potrafi byś czasami- ale naszą miłość uratuje dzień, bo przejdziemy przez to, bo wierzymy w siebie. Więc Shayna Alyssa Mitchell, przyjmiesz ten pierścionek? Czy będziesz moją wspaniałą narzeczoną? Wyjdziesz za mnie?


***

  Moje wspomnienia szybko zniknęły, kiedy usłyszałam jak poruszała się klamka i po chwili drzwi otworzyły się ukazując zmartwionego Justina. Moje serce przyspieszyło, ponieważ ucieszyłam się widząc go, ale w tym samym czasie, poczułam się jakbym była rozbita, rzucona i spalona na popiół. 
Nie wypowiadając żadnego słowa, Justin zdjął buty, niedbale rzucił klucze, przeszedł obok mnie, nawet na mnie nie patrząc i wszedł na górę. Czułam jak moje oczy zaczynały piec i moje serce pękało na kawałki przez to jak egoistycznie zignorował moją obecność w domu. Wystarczyło wymówić głupie 'hej' z jego pięknych ust.
Śledząc go jak mały zagubiony szczeniak, moja ręka nieśmiało dotknęła jego łokcia, a on zatrzymał się pod jego wpływem. Na jego twarzy malowała się irytacja. Przełknęłam ślinę a moje serce zaczęło bić z wielkim przyspieszeniem. Skrzyżowałam ramiona na mojej piersi i spojrzałam na niego, tak desperacko pragnęłam żeby coś powiedział... cokolwiek.
-Co?- splunął z jadem w głosie.
Biorąc powolny krok po schodach w dół, odwróciłam się w jego stronę i kontynuowałam patrząc na niego, miękko i z wrażliwą ekspresją.
-Gdzie byłeś?
-Na zewnątrz? - powiedział to tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Naprawdę? - przewróciłam oczami. - Myślisz że jestem głupia? - wymamrotałam, kiedy Justin przechylił głowę w bok.
- Naprawdę chcesz, żebym odpowiedział? - Patrzył na mnie pięknymi piwnymi oczami kiedy ugryzł się w język.

To że nic nie mówił, powodowało problemy.

Odchrząknęłam i pokręciłam głową. -Gdzie byłeś? - spytałam ponownie.
Patrzył na mnie, zanim cichy chichot wydobył się z jego ust.
- Byłem na zewnątrz, dobrze się bawiłem, wiesz żyję pełnią życia. - Uśmiechnął się szyderczo, a jego oczy wypalały dziurę w mojej twarzy.
- Możesz mi do cholery powiedzieć, gdzie byłeś?- syknęłam przez zaciśnięte zęby, kiedy on zrobił kilka kroków w moją stronę. - Obiecałeś mi coś. Czy już kurwa o tym zapomniałeś?
- Powiedzmy to wprost, Shay.- złapał mnie mocno za rękę. Kiedy miałam uwolnić się z jego uścisku, złapał mnie jeszcze mocniej.- najpierw odchodzisz z F-Bomb: to po pierwsze, a po drugie: nie muszę ci się spowiadać, bo to nie twój zasrany biznes!
- Ale jestem twoją narzeczoną.. - powiedziałam cicho, czując jak za każdym jego raniącym słowem łzy zaczynały coraz bardziej wypływać z moich oczu.
- Tak jesteś nią. I powinnaś być z tego cholernie zadowolona - splunął. -Wiele kobiet pragnie mnie, Shay, przestań być egoistką, bądź wdzięczna.

Spokojnie. Spokojnie. Zostań. spokojna.

Wyrzuciłam ręce w górę.
- Czyli powinnam kłaniać się Tobie i twojemu zarozumiałemu ego? Całować twoją dupę w każdą cholerną minutę?! Chwalić wszystko, co zrobisz? - Pomimo moich łez wysłałam mu fałszywy uśmiech i złapałam go za rękę całując jej środek.
- Oh, Justin!- wykrzyczałam. -Wielbię cię! Jesteś moim światem! Moją miłością! Nie potrafię żyć bez ciebie, oddychać bez ciebie! Bez Ciebie jestem nikim!-odchyliłam głowę ku górze, zginając ręce w sposób dramatyczny.
- Zamknij się- warknął, popychając mnie tak, że zsunęłam się z ostatnich czterech schodków. Cofnęłam się do ściany, zjeżdzając po niej powoli, kiedy poczułam ból w plecach.
- Przestań być fałszywą suką.
Suką...
Jestem suką, bo chcę spędzić trochę czasu z moim przyszłym mężem? Jestem suką za to, że czuję się odrzucona przez Ciebie?
Jestem tylko jebaną suką, tak?
Spojrzałam na niego, czując jak z moich oczu znowu zacznają wypływać łzy.
-Kocham cię Justin- zaszlochałam. - Jak możesz traktować mnie tak lekceważąco?
-Powinnaś mnie wielbić - Justin zszedł ze schodów, schylając się i chwytając mnie za koszulę, która w rzeczywistości była jego. Podciągnął mnie ku górze. Kochałam nosić jego koszule, ponieważ jego zapach był na nich wszystkich i to był mój sposób na poczucie bezpieczeństwa kiedy Justina nie było obok.
- Miałem dzisiaj długi pierdolony dzień i na koniec, kiedy już wróciłem do domu musisz prowadzić ze mną jakieś gówniane dyskusje. Byłabyś niczym beze mnie, dzięki mnie jesteś coś warta.

To sprawiło że poczułam się gorsza, jeszcze słysząc te słowa z jego ust. Nie wiem co stało się po powrocie z pokładu Bora-Bora. Stał się całkiem inny, i nasza miłość zniknęła, zupełnie jak on.

- Teraz będę na górze, i będę próbował odpocząć- powiedział gniewnie- nie zbliżaj się,żeby się ze mną pieprzyć, rozumiesz?
- T-tak-jęknęłam, gryząc się w język, na tyle przestraszona jak tylko mogłam być.
- Dobrze- Justin popchnął mnie do tyłu, zwalniając jego chwyt na mojej/jego koszuli.
 Na tkaninie widoczna była zmarszczka, naprawiona przez napięcie, które wciąż było w powietrzu. Spłaszczyłam ją, zanim wkrótce potknęłam się o własne stopy, i poczułam pulsowanie w głowie, co oznaczało początek migreny.
Gdybym mogła cofnąć się w czasie i zmienić kilka spraw, zrobiłabym to.
___________________________________________________________________________

No i jest! Nasz pierwszy rozdział :) Mamy nadzieję że wam się spodoba, tak samo jak nam. Zostawiajcie komentarze, piszcie co sądzicie - to dla nas ważne :D

Wszystkim czytającym życzymy najlepszego z okazji Dnia Dziecka ! 

Jak narazie, myślałyśmy żeby dodawać rozdziały co tydzień, a jeżeli uda nam się to szybciej, to postaramy się co 3 dni, ale nic nie obiecujemy :) 

@belieberrswagss i @PLBelieberr