niedziela, 25 sierpnia 2013

9. Is Your Daddy A Plastic Surgeon?

PROSZĘ PRZECZYTAJCIE NOTATKĘ, DZIĘKI :)
_________________________________________________________________________________

*Shayna's POV*

Czułam się niesamowicie niepewnie.
Nie mam pojęcia, czy to dlatego, że było to pierwsze publiczne wydarzenie w którym będę uczestniczyć z Justinem, od około czterech miesięcy, czy może dlatego że cholernie dobrze wiedziałam, jak wiele pięknych kobiet, którym nie dorównuję do pięt, będzie tam...

Na przykład taka Jasmine Villegas.

-Możesz przestać? Wyglądasz wspaniale.
Jak Justinowi udało się wejść niezauważalnie do damskiej toalety na zawsze pozostanie tajemnicą.
-Przestać co? Spojrzałam na jego odbicie w lustrze, obserwując jak robi krok w moją stronę.
- Chodzić do toalety, żeby poprawić twój makijaż, włosy, ciuchy... nie ma potrzeby, żeby poprawiać wszystko, jesteś piękna, a najlepsze jest to, że cała moja- uśmiechnął się, cmokając mój zaczerwieniony policzek.
Tak bardzo jak ten komentarz spowodował trzepotanie mojego serca, tak bardzo wiedziałam, że chciał być miły i uspokoić mnie, wiedząc, jak bardzo się denerwuje.
To wszystko jest po to, żeby zwiększyć moje poczucie własnej wartości.
- Ta sukienka nie jest odpowiednia do noszenia jej tutaj.- pokręciłam głową, wygładzając różowe cekiny, które pokrywały każdy centymetr sukienki bez ramiączek, idealnie dopasowanej do mojego ciała.
Wzruszając ramionami, Justin powiedział stanowczo: - To jest właściwa sukienka do noszenia jej tutaj. - Przesunął rękami z dolnej części moich pleców do tyłka, który lekko ścisnął. - Wyglądasz w niej seksownie- Warknął do mojego ucha, jego oddech łaskotał moją szyję wysyłając dreszcze po moim kręgosłupie.
Walcząc przed ogromną ochotą uśmiechnięcia się, odwróciłam się wokół i umieściłam każdą z moich dłoni na ramionach Justina. -Dzięki - złożyłam na jego pulchnych ustach niewinny pocałunek, patrząc się prosto w jego oczy, zauważając lśniący kolor wirujący w jego tęczówkach. - Chodźmy - Chwytając jego rękę, wyszliśmy z toalety na zewnątrz przyjęcia.

*Justin's POV*

Nie widziałem Jasmine całą noc i miałem nadzieję, że tak pozostanie. Nawet nie wiem dlaczego musiałem być na tym nieistotnym przyjęciu, ale jestem prawie pewny, że Scooter myśli o mnie jako o swoim osobistym żarcie czasami.

Z Shayną przylegającą do mojego ramienia, rozejrzałem się po pokoju, witając kilka znanych osobistości, takich jak Rihanna, Dev, Tyga, Timbaland i Cher Lloyd.

Moje uszy dosłownie bolały od automatycznie dopracowanych piosenek wysadzanych przez głośniki i w pewnym momencie strasznie się zdenerwowałem.

-Kto to kurwa śpiewa?- jęknąłem nagle zatrzymując się i rozglądając się za wzięciem czegoś z baru.

Uśmiechając się lekko i biorąc mój komentarz z humorem, Shayna powiedziała: -Jasmine V, kochanie. Bądź miły. - Po czym trąciła mnie lekko.

Jasny uśmiech który pojawił się na jej twarzy nie pomógł mi, ale poczułem się zrelaksowany ... Nieco.
-No cóż - wzruszyłem ramionami, docierając do jej ręki, po czym splotłem nasze palce.
- To jest przyjęcie promujące album i zwykle w takich momentach jestem w takich miejscach po to, aby artykułować swoje szczere myśli - polizałem moje wargi i zauważyłem, że zaraźliwy uśmiech wciąż widniał na twarzy Shayny. - Jestem krytykiem tutaj i mówię, że ten album jest do dupy.
- Justin! - Ona rozejrzała się, uderzając mój biceps.
- Ludzie mogą cię słyszeć! - Spojrzała niespokojnie wokół, chichocząc.
- Kogo to obchodzi? - odpowiedziałem wprost. -Uczciwość jest najlepszą taktyką.- mruknąłem, doprowadzając rękę Shayny do moich ust, aby zawrzeć miękkie pocałunki na każdej z jej kostek.
- Co o tym myślisz?- mruknąłem w jej skórę.
Wpatrując się w mój romantyczny gest na krótki moment, powróciła do rzeczywistości.
- Oh - zmarszczyła brwi, wzruszając ramionami. -Ona jest w porządku, tak myślę.
Zaśmiałem się. - Kochanie, powiedz to co chcesz powiedzieć. Poczujesz się lepiej, zaufaj mi.
Zagryzając wargi ponownie wzruszyła ramionami. -Nie chcę być niemiła.
-Nienawidzisz Jasmine, przyznaj się.- spojrzałem na nią.
- Cóż, to nie tak że jej nienawidzę Justin. Nienawiść to mocne słowo.
- Więc? To mocne słowo, które masz na myśli, musi być prawdziwe, kiedy je wypowiesz - wyjaśniłem.
- Nie lubię Jasmine. - westchnęła. - Tylko dlatego, że jej nie ufam. A jeżeli mam być szczera ona przyczepia się tutaj do każdego, ale staram się być miła, więc jak żyje jak marzenie, jestem szczęśliwa razem z nią. Nic nie jest bardziej atrakcyjniejsze niż spełnianie swoich marzeń. Powinieneś o tym wiedzieć, Justin.

Patrząc na nią z uniesionymi brwiami i szarmanckim uśmiechem, zaśmiałem się lekko.
 - Co w ciebie wstąpiło? Normalnie jesteś taka zadziorna. Tęsknie za nie-dam-sobą-kurwa-pomiatać osobowością.
-Tak - Roześmiała się. -Ale próbuję nowych rzeczy. Żyję ... odpowiednio. Nie jak suka.
- Nie żyj odpowiednio.- potrząsnąłem głową, pochylając się do niej.
 - Lubię, gdy łamiesz przepisy i jesteś jak dziwka. Bądź taka - całując jej szyję tuż poniżej ucha, poczułem jak dreszcz przeszywa całe drobne ciało Shayny. Przeniosła ciężar ciała na lewą nogę, uśmiechając się do mnie. - Co ty ze mną robisz?
Szybko cmoknąłem ją w usta, uśmiechając się w odpowiedzi. Wznowiliśmy chodzenie w poszukiwaniu baru, aby zrobić coś naprawdę zabawnego na tej imprezie. Tu serwują akohol. Przecież nie obejdzie się od oferowania go, mam rację?

*Shayna's POV*

Jakaś szczupła osoba podeszłą do baru i nie miałam problemu w zgadnięciu, że była to Jasmine Villegas. Jej loki były tak cholernie duże, utrzymujące miliony tajemnic. Nie można jej ufać. Jej czerwona sukienka była dopasowana do jej ciała, odkrywając jej drobne, krzywe biodra... ugh doskonałe. Gdy przeszłą tuż obok Justina i mnie, moja samoocena zniknęła.
Niepewna-jak-kurwa zapłaci za wizytę*
Gryzłam słomkę, która była w moim napoju, patrzyłam jak Jasmine macha do pary, która przyszła. Odwróciła głowę, uśmiechając się szeroko.- Justin!- zaśpiewała.- Tak się cieszę, że cię tu widzę!-zwróciła swój wzrok na mnie.- Shayna! Co za miła niespodzianka widzieć cię tutaj. Dziękuję bardzo za przyjście, aby mnie wspierać!- jej ramiona owinęły się luźno wokół moich pleców, zachęcając do uścisku, którego kiedykolwiek doświadczyłam.
Ale to jest Jasmine.
- Dostałaś mój album do przesłuchania? Co myślisz?- jej głos był pokryty entuzjazmem. Doszło do puntu, że nie mogłam stwierdzić czy była fałszywa, czy nie.
- Brzmi świetnie.- skłamałam. 
Chodzi o to: Jasmine i ja mamy coś wspólnego- obydwie lubimy ten sam styl muzyczny. Jej piosenki są chwytliwe, melodie są super. Jednak, dlaczego miałabym chcieć słuchać dziewczyny, która jest automatycznie dostrojona do maksimum? Wolałabym usłyszeć kogoś, kto rzeczywiście śpiewa, rzeczywiście pokazuje swój wokal. 
Każdy może stać się piosenkarką w dzisiejszych czasach.
Co się stało z czystym talentem?

*Justin's POW*

Shayna była super zakłopotana. Trudno było nie mówić. Myślę, że to przez fakt, że Jasmine  patrzyła na nią od góry do dołu wysyłając na krawędź wytrzymałości. Najgorsze jest to, że robiła to celowo, wiedząc jak słaba jest jej samoocena. Wbijałem w nią szytlety, to jednak nic jej nie dało, bo uśmiechnęła się i kontynuowała zły plan. 
Strasznie chciałem wyjść z tego klubu z Shayną i po prostu uciec na wyspę, gdzie możemy być absolutnie sami, ale nie- wszystko psuje Scooter.
Aby kontrolować mój gniew, zatopiłem usta w shotach, sygnalizując barmanowi, aby postawił je blisko, kiedy Jasmine i Shayna rozmawiały, to było wyraźnie fałszywe.
Nie mogły ze sobą walczyć.
- No, no, no spójrz kto tu jest, mój boże!- irytujący głos odbił się echem i odwróciłem głowę tylko żeby zobaczyć Jessicę Jarrell idącą w swój sposób. 
Kurwa.
Zacisnąłem swoją dłoń, Shayna spojrzała na mnie zmartwiona jakby chciała natychmiast odejść. Ale dałem jej dłoń, uspokajająco pocierając. Pochyliłem się z barowego krzesła, aby umieścić delikatny pocałunek pod jej szczęką. - Kocham cię.- przypomniałem.
- Dzisiejszy wieczór zapowiada się coraz lepiej i lepiej . Wiesz, właśnie widziałam się z Pitbullem, i zgodziliśmy się współpracować, a teraz widzę mojego najlepszego przyjaciela z zachwycającą narzeczoną. Czyż to niewspaniałe?- Jessica uśmiechnęła się sztucznie, głaszcząc wielokrotnie swoją grzywkę.
Wyglądała gorąco, w tym co miała na sobie. Miała na sobie krótkie, czarne z wysokim stanem spodenki i morską bluzkę i granatowe obcasy. Nagle znalazłem chęć do zabrania stąd Jessici i chciałem ją pieprzyć. Ale wiedziałem, że była to całkowicie zła myśl, zwłaszcza kiedy jesteś zaangażowany.
- Czy nie jesteś kłamliwą suką?- Shayna syknęła. Jessica, Jasmine, a nawet ja sam zwróciłem uwagę na jej nagły powrót, nasze oczy się rozszerzyły. Shayna stała pewna siebie, uwalniając rękę i umieszczając obie dłonie na biodrach.
- Łał- Jessica sucho się zaśmiała.- Używanie obraźliwego języka jest naprawdę bezcelowe!

Przewróciła oczami- Nieważne, wyglądasz jak zdzira w tym stroju.
Chwytając rękę Shayny, przyciągnąłem ją bliżej do siebie, szepcząc do ucha- Po prostu ją ignoruj. Ona tylko chce..
- Dlaczego tu w ogóle jesteś?! Jeśli jesteś tutaj tylko po to, by być irytującą suką, proponuję ci odejść zanim użyję sztyletu i wpakuję ci go w tyłek!- splunęła.
Cholera. Nie widziałem tej strony Shayny wcześniej. To było... zabawne, faktycznie, ale wiedziałem, że to prowadzi do kłopotów. Kłopoty to nie to, czego dzisiaj chcę.
- Ładnie Shayna.- Jessica klasnęła powoli w dłonie, a Jasmine wyśmiała jej ruch.- Myślę, że to dość oczywiste, że jesteś zazdrosna o mnie.- Shayna zadrwiła.- Zazdrosna? Ta, pewnie.
- Jesteśmy cholernie seksowne, to znaczy, nawet twój narzeczony tak myśli, ponieważ pieprzy nas codziennie.- Jasmine wtrąciła, popychając Jessice krok bliżej. Wstałem od baru, patzrąc na dwie dziewczyny, dając im spojrzenie jakbym mówił nawet nie w ich stronę.
Przesuwając swoją szczękę, Shayna zacisnęła pięści i podeszłą krok bliżej Jasmine.- Nie jestem zazdrosna.- stwierdziła stanowczo.
- Czy twój tata jest chirurgiem plastycznym?- Jessica przechyliła głowę na prawo z sarkastycznym uśmiechem.- Wygląda na to, że podczas pobytu w szkole medycznej ćwiczył na tobie.
Szarpnęłą się do przodu, Shayna rzuciła się  na Jessicę. Chwyciłem jej ręce ciągnąc ją ze wszystkich sił.- Cholera, Justin- syknęła.- Puść mnie!
- Nie- walczyłem, chrząknąłem.- Odpuść sobie. P-przestań!
Ocierając czoło świadomie, Jessica spojrzała na palec, żeby sprawdzić, czy to co znalazła to krew. Na szczęście, to co Shayna po sobie zostawiła to prawdopodobnie siniaki.
Prostując swoją sukienkę, puściłem ją, odwróciła się do mnie z rozdrażnionym spojrzeniem.- Mogę kluczyki do samochodu?- wyciągnęła rękę, kiedy posłuchałem, wyciągnąłem je i umieściłem kluczyki Fiskera w jej dłoni.
- Zaraz będę. Pójdę tylko pożegnać się z kilkoma..- zacząłem mówić, ale mi przerwała.- Nieważne.- mruknęła, szturchnęła mnie i zaczęła kierować się do wyjścia klubu.
- Cholera Bieber, możesz kontrolować swoją dziwkę?- Jasmine odpowiedziała ostro.- Nie chciałam żadnych dramatów na mojej nocy.- pokręciła głową z goryczą, kiedy przewróciłem oczami, kończąc drinka, gryząc się przy tym w język.
_________________________________________________________________________________

* kompletnie nie wiedziałam jak mam przetłumaczyć to zdanie, ale sądzę, że nie ma problemu w zrozumieniu dalszej treści :)

Połowa była wcześniej przetłumaczona przez Dianę już wcześniej, ale skoro jest na wakacjach to ja postanowiłam dokończyć ten rozdział. Tak wiem, że miałyśmy przestać tłumaczyć, ale widząc chociaż kilka miłych komentarzy postanowiłam go opublikować. Jak już pisałam nie będę Was zmuszać do komentowania, bo to nie jest żaden przymus, racja? Więc jeśli chcecie komentujcie, będziemy wdzięczne. 

Co do rozdziału, nie wiem czemu trochę trudno mi się go tłumaczyło. Ale wydaje mi się, że nie jest źle. Przepraszam za jakiekolwiek błędy, jeśli się gdzieś pojawiły.
Mam nadzieję, że przeczytacie i Wam się spodoba. Kocham Was. Do następnego.
+ założyłyśmy aska! Jeśli macie jakieś pytania, nie tylko dotyczące błoga, to zapraszamy TUTAJ. Jest po 2, więc dobranoc kochani, Klaudia x

@biebsek

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

WAŻNE

Hej, mała informacja :)
Nie, to nie nowy rozdział. Chociaż i tak pewnie nikt na niego nie czekał. Pewnie nawet to co piszę teraz, piszę dla siebie. Trudno. Diana wyjechała właśnie na obóz, ale razem podjęłyśmy tę decyzję. Nie ma sensu tego dalej tłumaczyć. Na 8 rozdziałów jest tylko ponad tysiąc wejść i po 3-4 komentarze do każdego rozdziału. Nie każemy Wam komentować na siłę, ale dla nas to jednak ważne, bo chociaż mamy motywację. A tu nic. Tak naprawdę piszemy tego bloga dla sobie, a chciałyśmy dla Was, ale widać nie mamy dla kogo. Dla 4 osób nie będziemy tłumaczyć. To chyba tyle. Nie wiem, może jeszcze będziemy tłumaczyć, bo chcemy, ale dla kogoś, nie dla siebie. No to trzymajcie się :)
@biebsek @belieberrswagss

środa, 14 sierpnia 2013

8. Ignore It

  *Justin's POV*

Znalazłem się patrząc w sufit. Wydarzenia z przed paru chwil mignęły mi przed oczami, i spowodowały, że końce moich ust wychyliły się ku górze.
W tym czasie moja narzeczona poruszyła się będąc w moich ramionach i moje serce szybko się ogrzało, kiedy zobaczyłem jak powoli zatrzepotała rzęsami, po czym spojrzała na mnie swoimi unikatowymi tęczówkami, wpatrując się w moje, piwne.
Uśmiechając się, pochyliłem się do jej twarzy tak, że nasze nosy stykały się.
- Jak czuję się moja wspaniała dziewczyna?
- Dobrze- tryskała radością, rumieniąc się. Schowała głowę w mój abs.
- Aww, czy sprawiłem, że na twojej twarzy pojawił się rumieniec? - dokuczałem, moje dołeczki uformowały się przez bezczelny uśmiech, kóry pojawiał się namojej twarzy przez wiele jej słodkich sposobów.
- Zamknij się, Justin- żartobliwie poklepała moją klatkę piersiową, słodko przy tym chichocząc. Nasze ciała drgały nieznacznie z powodu śmiechu, a wibracje wypływające od nas odczuwalne były również na łóżku.

Minęło dużo czasu, odkąd faktycznie spędzaliśmy ze sobą miło czas, bez toczącej się między nami walki. Była tylko... miłość.
To właśnie sprawiło, że dołączyłem do śmiechu Shayny.
- Kochasz mnie - drażniłem się, pociągając dłonią w górę i w dół jej ramienia. - Dobrze o tym wiesz, tak samo jak ja. Przyznaj się.
-Ah, tak Justin, niestety - Mruknęła żartobliwie, wysyłając w moją stronę żartobliwy uśmiech, żeby uspokoić mnie, że tylko żartowała.
- Oh, ja niestety też cię kocham - westchnąłem.
Chichocząc, owinęła ręce wokół mojej szyi. -Lepiej mnie kochaj.- Wyszeptała z uśmiechem. Pochyliłem się i nasze usta delikatnie dotykały się jak piórko, miękko i delikatnie.
Tak jak mój język miał przesuwać się w dół jej ciała, mój telefon zaczął dzwonić, odciągając nas z romantycznego transu i  zmusił nas na powrót do rzeczywistości.
  
*Shyna's POV*

Zdecydowałam się ignorować odgłos irytującego dźwięku, ale po trzecim dzwonku próbowałam wyrwać się od namiętnych pocałunków, żeby Justin mógł odebrać ten cholerny telefon, a po skończeniu rozmowy dokończylibyśmy przerwaną nam czynność.

- Zignoruj to - Justin mruknął w moje usta, kiedy bezsilnie próbowałam oderwać się od jego warg.
Ale kiedy telefon zadzwonił za 3 razem ( każdy po serii 15-stu dźwięków) Justin jęknął, nie mając zbyt innego wyboru, jak tylko się oderwać.
Usiadł, chwytając w rękę swojego iPhone'a.
Okazały się to być wiadomości tekstowe, kiedy patrzyłam w oko Justina skanujące poprzeczny ekran.

*Justin's POV*

Moja twarz została oświetlona przez światło bijące od ekranu, świecące jasno, kiedy tekst pojawił się na ekranie.



od: Scooter

Nie zapomnij o jutrzejszej imprezie promującej nowy singiel Jasmine.
Musisz na nim być. 




Zacisnąłem usta w cienką linię, widząc na sto procent, że ona będzie uwodzić mnie przez cały czas, kiedy tam będę. 
Ale czy mam wybór? 
 Spojrzałem łagodnie na najpiękniejszą dziewczynę znajdującą się obok mnie i wiedziałem, że nie ma zamiaru iść ze mną do ciemnego miejsca pełnego oszustwa po raz kolejny.
- Chciałabyś iść jutro ze mną na impreze, kochanie? - spytałem.
Może jeżeli Shayna będzie przyklejona do mojego boku, Jasmine i inne moje kochanki będą trzymać się ode mnie daleko ... bardzo bardzo daleko.
Wzruszyła ramionami. -Myślę że tak, do kogo?
Przygryzłem wargę, mój głos stał się ochrypły. - Do Jasmine V.
Owinęła kołdrę wokół jej nagiego ciała i wstała z twarzą twardą jak kamień.
Złączyłem brwii w jedną linię, zupełnie zdezorientowany jej nagłym zachowaniem. -Dokąd idziesz, skarbie?
-Wziąć prysznic.- rzuciła z goryczą.
Jeden głos namawiał mnie żebym pozwolił jej odejść, inny powiedział, żebym poszedł za nią wyjaśnić pewne sprawy. Chwyciłem rękę Shayny tylko jak miała zamiar wejść do łazienki, próbowała się wyrwać ale kiedy zdała sobie sprawę że nie da rady, spojrzała się głęboko w moje oczy z wymalowaną irytacją.
-Porozmawiajmy.
-Justin.....
-Poważnie Shay, musimy. Wiem, jak bardzo nie lubisz Jasmine, ale to jest praca i nie mam na to żadnego wpływu. Skooter zaciągnie tam mój  tyłek, nawet siłą.
-Nie chce tego gówna! -Warknęła szybko trochę się uspokajając, kiedy zdała sobie sprawę, jak głośno to rzeczywiście brzmiało.
-Nie mówię, że musisz! -rzuciłem z powrotem natychmiast, biorąc głęboki oddech, aby się uspokoić.
-Słuchaj..- spojrzałem na nią, zabierając rękę, którą nadal trzymałem Shayne.
-Przeszłość to przeszłość ... Co  było między mną a Jasmine jest teraz niczym, rozumiesz?
Parsknęła, przewracając oczami. -Tak - zacisnęła swoje ramiona na klatce piersiowej - TERAZ - podkreśliła. - Uczucia mogą powrócić w każdej chwili, wiesz? Przeszłość może być przeszłością, ale może i najprawdopodobniej wróci żeby cię torturować aż w końcu ją przyjmiesz.
- Nigdy nie wrócę do Jas. - wyśmiałem ją, krzyżując ramiona.
- Oh - zaśmiała się - Teraz nazywasz ją 'Jas'? Tak, właśnie teraz pokazałeś że dla ciebie 'przeszłość to przeszłość' - mówiła kpiącym sarkazmem.
- Co mogę zrobić, żebyś mi uwierzyła? Myślałem że zaproszenie cię na tą imprezę będzie jasnym sygnałem że możesz mi ufać.Więc zaufaj mi! - Krzyknąłem sfrustrowany. - Po prostu uprawialiśmy seks, i tak się składa że ona próbuję teraz znaleźć jakiś inny argument.
-Nie wiem już w co wierzyć, Justin.- Szepnęła, ocierając łzy, które właśnie zauważyłem. -Naprawdę nie wiem. Kilka dni temu potwierdziłeś, że nasza miłość jest wciąż tam- powiedziała kładąc rękę na sercu.
-Teraz czuję się tak głupio z tym, że myślałam że to potwierdzenie było prawdziwe! Boję się. To jest to, co czuję naprawdę. Nie chcę dziewczyny wchodzącej w nasze życie, która niszczy wszystko, co mamy.
- Ona nie wtargnie do naszego życia - westchnąłem, prowadząc ręką po włosach, ciągnąc końce. -Jestem tego pewny! Kocham cię Shayna, wiesz, jak bardzo. Znaczysz dla mnie zbyt wiele, żebym mógł cię skrzywdzić ponownie.
- Skąd mam wiedzieć że mówisz prawdę? - pociągnęła nosem.
Położyłem moje ręce na jej talii przyciągając ją bliżej siebie. - Musisz mi zaufać, kochanie  - położyłem moje usta na jej, delikatnie je muskając kiedy Shayna stała nieruchomo. Odsunąłem się na chwilę, ale nie na długo, ponieważ po chwili zaatakowałem jej usta ponownie, pasja wypełniając nasz uścisk i pocałunek. Jej ramiona poleciały na moją szyję a ja lekko podniosłem ją z ziemi.
- Ufam ci - pokiwała głową z zamkniętymi oczami oblizując się i delektując moim smakiem.
- Więc pójdziesz ze mną na imprezę? - zapytałem z nadzieją, pocierając delikatnie jej talię wypełnieniem moich kciuków.
- Tak - wyszeptała.
I to było wszystkim czego potrzebowałem, żeby odpisać Scooterowi, że na pewno będę obecny jutrzejszego wieczoru.

_____________________________________________________________________

No więc wreszcie mamy nowy rozdział ! Jak się podoba? 
Przepraszam, że musieliście czekać tak długo. postaram się do soboty wrzucać rozdziały codziennie, dzisiaj siedziałam nad tym do 1, za błędy bardzo przepraszam.
Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, to piszcie w komentarzach lub na tt którejś z nas.
Komentarze oczywiście mile widziane :) 

@belieberrswagss